Czytając mapę wymyśliliśmy sobie podróż drogą, której jak się poźniej okazało nie ma. Nie był to zresztą nasz jedyny taki pomysł. Tak znaleźliśmy się w Barskoon na ostatnim przystanku marszrutki dalej mogliśmy liczyć tylko na okazję i miejscowych. Po niedługim czasie oczekiwania na przystanku zjawil się tęgo zaprawiony Kirgiz, który zapewniał nas, że zna wszystkich i nie omieszkał zaprosić nas do siebie, co nie jest tu niczym nadzwyczajnym. Po jakimś czasie Łukasz zagadnął mężczyzn, którzy przyjechali do pobliskiego sklepu terenowym samochodem. Po długich negocjacjach, w czasie których uzbierała się dość spora liczba osób, Ahmed, bo tak nasz gospodarz miał na imię zgodził się zabrać nas ze sobą. Ku naszej uciesze jechał on jeszcze dalej niż chcieliśmy dotrzeć i zaprosił nas do siebie. Ahmed z żoną Zamirą i dziećmi mieszkał w Barskoon. Był posiadaczem ziemskim w górach i na swoich ziemiach wypasał owce, konie, jaki, krowy swoje i sąsiadów. Oprócz domu w Barskoon mieli dom na swoich ziemiach i tam spędzali lato i każdy weekend. Najbliższa im osada to Karakolka. Wierzcie mi nie było to blisko w moim rozumieniu.
Przed podróżą Ahmed i Zamira ugościli nas w swoim domu w Barskoon. Następnie Ahmed z Zamirą i ich sześcioletnią córką Alaią, Łukasz i ja ruszyliśmy w drogę do Karakolki, przerywaną postojami na modlitwę, ponieważ Ahmed był żarliwym i praktykującym muzułmaninem. Po długiej przepięknej drodze w czasie której pokonaliśmy przełęcze Barskoon Ashunsu (3819 m n.p.m.) i Sook Ashunsu (4024 m n.p.m.), odwiedziliśmy pracownika Ahmeda rosjanina mieszkającego w bardzo surowych warunkach, zatrzymaliśmy się na połów ryb i pierwszy raz zobaczyłam stado jaków, dotarliśmy do domu naszych przemiłych gospodarzy. Dom leżał w dolince nad jeziorem, nie jestem w stanie opisać przestrzeni i piękna, które otaczało to maleńkie siedlisko. Ahmed był myśliwym traperem był bardzo ciekawy świata i posiadał ogromną wiedzę. W czasie naszego pobytu uczestniczyliśmy w strzyżeniu owiec. Był to najbardziej magiczny czas w Kirgistanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz